Felting, Felt, jewelery,Filc artystyczny, decoupage, biżuteria, scrapbooking i inne...

***

Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać!


Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać,


zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami,


będą skurczone liście, jagody z czarnymi plamami.


Nie trzeba mnie wyganiać! Szparagi wyginą suche,


do grząd cienistych truskawek namówię ciotkę ropuchę.


Kazimiera Iłłakowiczówna "Licho"


poniedziałek, 31 grudnia 2012

taka trochę Sowia choinka

 Może trochę już po świętach, ale przez wyjazdy nie zdążyłam pochwalić się moją choinką z sowami. Własnoręcznie ścięta przez mego Konkubenta (nie tylko Pinezka go ma,hihi). Powiem szczerze,że drżałam o to, czy świąt nie spędzi na chirurgii, ale wrócił do domu ze wszystkimi palcami :) O typ inteligenta przy pracy z narzędziami jednak trzeba czasem drżeć.
Zakochałam się w choince z Trendy Tree, tej pięknej leśnej z mnóstwem szyszek i sów...

niestety sowy mi wykupili, a szyszki przykrył śnieg...wiec ptactwo było wybrane z tego co akurat miałam a sowy kupiłam na allegro, ostatnie trzy...ale za rok będę polować dużo wcześniej i będzie bardzo leśna, mam nadzieję...
Poza tym plan kolorystyczny już był: złoto lub miedź, biały, turkus i zielony.
 I wyszło to mniej więcej tak:






Czubek był trochę łysy, więc zyskał jakieś brokatowe gałęzie i paprocie.
Trudno obfotografowywać choinkę...po raz kolejny to stwierdzam...

niedziela, 23 grudnia 2012

Tfoorcze emocje!

Ranek spędziłam na wyprawie do sklepu po ostatnie ozdoby i lampki (zmiana koncepcji to już standard), strojeniu choinki...
a poprzednie dni miałam tak zajęte, że już się zastanawiałam, kto mi kradnie czas, bo było go coraz mniej.
Chwila oddechu...jeszcze podłogi (po ustrojeniu drzewa, jeszcze gorzej wyglądają), wieczorem żarcie i koniec. Nie robię!

Co roku obiecuję sobie zrobić jakieś ozdoby...i co roku z tym mizernie. Ale to, co udało mi się ogarnąć, to głównie dzięki wyzwaniom w SP.

Na początek choinka z trawy. Kilka lat temu przeżyłam trawą zachwyt i wróciła znów do łask...




Następnie przyszła kolej na mediowane bombki. Tu z medium żelowym, mgiełkami i farbą z brokatem



 i jeszcze jedna- styropianowe serducho. Z pudrem do embossingu musiałam uważać, bo się styropian pod spodem kurczył :)


I  obecne wyzwanie "Świąteczny Shadowbox"



I jeszcze do Szuflady powstały z masy solnej i foremki, gwiazdki na choinkę



A tak na koniec, z okazji Świąt, życzę Wam wszystkim:
niezapomnianych wrażeń i szczypty pikanterii (cokolwiek by to dla kogo nie znaczyło :>  )

czwartek, 6 grudnia 2012

Grudniownik

Podjęłam się zadania...mam nadzieję, że nie o jednego za dużo...takiego... prostszego, codziennego żurnalowania trochę.
Zrobiłam w tym celu zainspirowana zadaniem w Pomorskie Craftuje swój grudniowy dziennik. Przysłużyło się temu też zadanie projektantek szufladowych, zrobiony w całości z różnych ścinek, resztek i odłożonych na później skarbów...
Myszołapka to transferowany wydruk, oczywiście Nicoletty Ceccoli...
Kartki w środku również resztkowe, tyły od bloków technicznych. Wpisy powstają codziennie...daję sobie na nie 10 minut...




piątek, 30 listopada 2012

Andrzejkowo...

Dziś wieczór wróżb...w sumie to kusi mnie co nieco...ale na pewno nie będę sobie wróżyć na Facebooku :D
Ostatnio okazało się, że mam wiernych czytelników...za co ogromnie dziękuję! Zwłaszcza głównemu propagatorowi bloga, koledze Jacusiowi :)
I na piśmie obiecuje zrobić wszystkie te kalendarze! Wyzwanie na grudzień!

Ale do rzeczy...każdą pracę robię wiele godzin, grzebiąc w materiałach, delektując się, niespiesznie, zmieniając koncepcję...wczoraj jednak był szał...po godzinie 22:30 nagle zdałam sobie sprawę, że to jutro, znaczy się dziś, znaczy jutro...Andrzejki...a tak się składa, że w otoczeniu mam Andrzeja... prowadzimy razem zajęcia z wybitnie grzeczną i ambitną grupą...trochę za ambitną...a może za grzeczną...
No i już sumienie nie pozwoliło mi tego tematu tak zostawić...zwłaszcza, że temat wiązał się z... zauroczeniem papierami :) konkretnie Kaisera Sears&Son...tak jakoś przypasowały...poszukiwania ich trochę trwały, Edith coś o tym wie... i już po północy notes został ukończony! Tempo jak dla mnie rekordowe :)
Notes  ma być prosty, poręczny i niemalże kieszonkowy...
I tekst na okładce piękny...nie uważacie?


I jeszcze jedno zdanie w kontekście...ów Andrzej zainspirował mnie do niejedzenia słodyczy...na razie pięć dni się udało!

A teraz gwiaździście

Różne rzeczy dzieją się na Scrapujących Polkach...to jest dopiero jazda! Jestem zauroczona moim działem!
 Oto co powstało na ostatnie wyzwanie, gdzie trzeba użyć kapsli lub/i nakrętek

Użyłam oczywiści obu artykułów...a w nakrętce namalowałam Panią Gwiazdkę :)

Jakiś czas temu było jeszcze wyzwanie z Gwiazdą. Moja wyszła tak:
Miało być wino, kobiety...na razie wróżby odłożone do jutra...


sobota, 24 listopada 2012

Tu? Teraz?

Choroba została wykorzystana do pracy nad warsztatem :)
Kolejny wpis do jurnala...
Jak ktoś był kiedyś u Anuszki...bajeczne historie tworzy...zainspirowała mnie do wykorzystania prac Nicoletty Ceccoli...ale w zanadrzu to i innych twórców :)

Mi z tematem "Tu i teraz" z SP skojarzył się tekst Edyty B. I tak już pozostać musiało...
Tydzień w łóżku, bądź przy stole, w skarpetach i bluzie, z dzbankiem herbaty i rozmowy tylko wirtualne... rzadka rzecz...jak to dobrze, że jeszcze jest sobota...


 Obraz zatopiony w UTEE






czwartek, 22 listopada 2012

od mechnika

M bagażniku wożę różne rzeczy...nie ma się co rozwodzić nad tym, jest tam bałagan i tyle. wśród gratów bardzo potrzebnych były też zostawiane na moją prośbę części usunięte, wymienione przez mechanika. Zawsze w pudełeczkach od tych zamontowanych...Kiedyś mu tłumaczyłam,że to do celów artystycznych...
A teraz przyszedł czas na wykorzystanie części z nich...
Na początek małe pudełeczko, na biżu jakieś najpewniej...po osłonkach do łożysk...
same łożyska za dużo mają smaru i jeszcze poczekają na swoje pięć minut...

"Pudełko z filiżanką" wys. ok 6cm



z tyłu

 z góry

Drugim tworem jest stojak na notatki. W podstawie z rolką od rozrządu, wieszaczek się dziei temu kręci...do tego rozkręciłam jeden z zegarów...

"Stojak z czajnikiem" , wysokość 19,5cm :)




 Z tyłu

 Chyba za dużo ostatnio tej herbaty piję...ale co zrobić, kazali się nawodniać, tyle, że efektów nie widać spektakularnych...nadal bez swojego głosu...trzeci tydzień idzie...


niedziela, 18 listopada 2012

bez fonii

Od dwóch tygodni zżera mi struny głosowe jakaś zaraza (od wczoraj głosu się pozbyłam praktycznie zupełnie)...przeszkodziło mi to tylko trochę w twórczych zamiarach, powiem więcej, nawet do Stolycy się udałam tamtą sobotą, nie bacząc na bóle i chrypę, na warsztaty do Finn :)

Ale teraz to już grzecznie w domu posiedzę, bo pracować (a praca głównie fonią) niepodobna w tym stanie...

A oto wytwór warsztatowy pod roboczym tytułem "Kolaż- Zima i Mila", czyli Dziuńka :)

Ma pewne braki, ale jakoś tak nie miałam głowy, by dalej go poniewierać...

Ponadto pod koniec października uczestniczyłam też w Poznaniu w warsztatach z decoupage'u...padał pierwszy, acz znikomy, śnieg...
Do otrzymanej pracy dorobiłam po swojemu już w domu strategiczne elementy i mam zegar :)
Ale do efektu raczej bym się nie przywiązywała...

Efektem warszawskich warsztatów była potrzeba zrobienia sobie czegoś kolażowego do art-journala, jest to również efekt pewnych przemyśleń, które mnie ostatnio dręczą i tego, co Edi-th kiedyś rzekła "czy można uciekać przed czymś, do czego się biegnie??"
Nie wiem skąd ona takie rzeczy bierze, ale nie dają spokoju...
No i musiałam wypróbować ten piękny wykrojnik- koronkę, zgapiony od Guriany...
Niedziela upłynęła smsowo, bo ekstrawersja, nawet bez głosu, rządzi się swoimi prawami... :)




piątek, 2 listopada 2012

Tajemnicze damy...

Kilka dni wolnego postanowiłam wykorzystać na zabawę z papierami wełną, dyniami i co jeszcze mi wpadnie w łapy.

Na początek dwudziestominutowa zabawa w stworzenie karty do journala, od scrapki-wyzwaniowio, dwie minuty musiałam odjąć w trakcie na interwencję domową, w sumie, w czasie się zmieściłam, choć pięć minut grzebałam za materiałami...karton resztek-bezcenny i wyjmowanie całych szuflad z tuszami i mgiełkami też :)

Powodem było zdjęcie wygrzebane na jarmarku, a które nie dawało mi spokoju, w sumie już nawet je kiedyś odcięłam od tła, bo było to jakby zdjęcie zdjęcia...z tyłu były jakieś napisy, też wykorzystałam...Może kompozycyjnie żaden szał...ale trudno, jak zabawa, to zabawa!


Drugim tworem jest pocztówka na Halloween do Craft Artwork.
Ostatnio powróciłam do oglądania ulubionych  artystów, pośród nich jest Nicoletta Ceccoli.
Przetransferowałam sobie czarno-białą kopię na papier, taki lekko beżowy, czego właściwie teraz w ogóle nie widać :) Podkolorowałam kredkami, żeby było tak w starym stylu, tych podbarwianych zdjęć...

Stwierdzam,że zaczynam lubić transferowanie...poćwiczę!
No, to Pa!



środa, 31 października 2012

Zbolała i Jowialna

Popołudnie zeszło mi na wycinankach w dyniach...obie były takie piękne, że nie mogłam się zdecydować, która nabyć...ta bardziej czerwona okazała się zielona pod spodem :) Więc ma zęby w zielonej patynie...:)
Przez to wszystko nie zdołałam zrobić pocztówki...ale może wstawię ja tu później...






poniedziałek, 29 października 2012

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Dexter...