Felting, Felt, jewelery,Filc artystyczny, decoupage, biżuteria, scrapbooking i inne...

***

Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać!


Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać,


zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami,


będą skurczone liście, jagody z czarnymi plamami.


Nie trzeba mnie wyganiać! Szparagi wyginą suche,


do grząd cienistych truskawek namówię ciotkę ropuchę.


Kazimiera Iłłakowiczówna "Licho"


piątek, 27 sierpnia 2010

Pierwsze farbowanie

Moje pierwsze rainbow.
Postanowiłam poeksperymentować.
W dniu dzisiejszym przełamałam obawy, co do farbowania wełny.
Ułożyłam białą czesankę na blasze emaliowanej do piekarnika. Na dno wrzuciłam jeszcze serwetkę szydełkową. W filiżankach rozrobiłam farbę do tkanin (pół malutkiej plastikowej łyżeczki na każdą) i polałam na wełnę. Przydusiłam ręką, żeby się rozprowadziło i wstawiłam do piekarnika na 100C. W trakcie dodałam wody z octem. Potem, po ostudzeniu wypłukałam, choć nie było z czego, bo woda była czysta. To chyba oznacza, że się dobrze pofarbowało...


Farbowanie



Suszenie

czwartek, 26 sierpnia 2010

Klonowo

A może jednak są tacy, co lubią jesień?
Bo ja lubię. Zwłaszcza jak zaczyna być tak kolorowo i robią się grube dywany z liści. Lata nie znoszę, gdy jest gorąco.



W oczekiwaniu na tę barwną egzaltację uwiłam nostalgiczny szaliczek.
Niedawno, w sklepie indyjskim, nabyłam dwa szaliczki ręcznie farbowane. Nie jest to jedwab, ale też nieźle wyglądały i dają radę.
Do jednego z nich dofilcowałam falbanę w odcieniach czerwieni i paseczek- z jednej strony róż, z drugiej strony pomarańcz. Zostawiłam sporo wolnego materiału, by widać było te przejścia w kolorkach i żeby się ładnie marszczył.

Tak klonowo

wtorek, 24 sierpnia 2010

Retro lussteretchko



Zachęcona kolorystycznie postem o naturalnych barwach wełny u pani Beaty, popełniłam następne lusterko. Tym razem retro, frymuśnie.

Tyle, że problem nastręcza samo lustro. Okazuje się, że minia źle znosi wodę, robią się jakby odpryski, paski itp, czego nie było przed obróbką z wodą. Jako, że mam w zanadrzu jeszcze kilka pomysłów na lusterka, w najbliższym czasie nawiedzę nomi, by zakupić jakieś proste lustro w celach pocięcia go.
Kształty lustra wewnątrz nijak się mają do otworu, są znacznie większe, ale drżę o to, by nie wypadły, czy też otwór ramy nie powiększył się zanadto i tak się asekuruję.







piątek, 20 sierpnia 2010

Zwierciadełko z jeziora

W pewnym momencie zdobyłam stare lustro, bez ramy, 5mm, ogryzione na brzegach. Ktoś próbował je przycinać, ale nieumiejętnie- była rysa, ale bez końca i złamać się tego nie dało. A jako, że wiosną dołączyłam do easy-artowców, to i nie straszne było mi pocięcie tego grubego szkła. Ale większa siła i szczypce jakoś dały efekty. Powstało kilka lusterek, na początek, które będą miały filcowe ramki.
Lustro ma skazy na szkle i na minii. Jest też jakieś takie zamglone. Musiało wiele odbić mieć za sobą, że tak się zachmurzyło. Jak dla mnie, to wszystko dodaje mu uroku tak umiłowanego przeze mnie starocia.

Podążając tropem wodnych głębin powstała wersja "lake". Z wodnymi roślinkami i muszelkami. Na organzie. Akcenty z jedwabiu. I w tonacjach kolorystycznych bardziej słodkowodnych- wedle mego mniemania. Wymiarowo: 19x15,5 cm


Przed ozdobieniem



Ostatecznie


wtorek, 17 sierpnia 2010

Bransoleta c.d.



Dziś kolejna bransoletka, tym razem nieco dłuższa, z organzą, zrobiona z filcowej dwustronnej falbany.
Kolory: jasny zielony, bakłażan, ciemny fiolet i jasny,pudrowy róż. Bakłażanu nie widać, jest od wewnątrz, na kanale dla druta i jest takim przedziałkiem dla falbany. Gdzieniegdzie powycinałam dziurki, choć nie są zbyt widoczne, jak się okazało...







niedziela, 15 sierpnia 2010

Pamiętliwe bransolki







Wczoraj ja pojechałam do decokreacji po zakup czesanki i różnych decoupage'owych ingrediencji a mój TŻ poszedł sobie wieczorem z domu. Ja w tym czasie dokończyłam wić moje bransolety.


Jakiś czas temu pomyślałam sobie, że mam sporo jeszcze drutu pamięciowego, a że podobają mi się z niego bransolety i naszyjniki, kiedyś nagminnie takie sobie robiłam z lampworku, to i z filcu też nie powinny źle wyglądać.

W środek filcowanego paska włożyłam cienki pasek folii, po ufilcowaniu powstał kanał, w który wsadziłam drut, na końce koraliki- jako blokady, by nie poszedł sobie i już. Tylko strasznie długie pasy trzeba robić. Turkusowa miała ponad metr i nie jest szczególnie pomarszczona. Następnym razem zrobię na podłodze...



czwartek, 12 sierpnia 2010

Jarmarczny sentyment






Dziś trochę inaczej o Jarmarku. Jak co roku pojechałam zobaczyć co w trawie piszczy jeśli chodzi o biżuterię. Niestety nie było nic, czym bym się zachwyciła i nic na prawdę nowego. Ładne były kolczyki metodą fusingu- przede wszystkim duży wybór kolorystyczny- ale nie pamiętam już na której ulicy...Co roku kupuję sobie jakieś kolczyki u pewnych ludzi z Poznania, mających kilka swoich stoisk- na moście, w uliczkach (Grobla II w tym roku) i na D. Pobrzeżu, jednak tu też bez szału- kupiłam już chyba wszystkie najciekawsze, ręcznie robione wzory :) A co lepsze w tym roku szałem były motyle- które ja nabyłam już pięć lat temu przynajmniej.


Nabyłam też jak co roku kamienie, choć muszę powiedzieć, że strasznie dużo było barwionego dziadostwa- pod wpływem słońca i czasu barwienie blednie niestety- ale moda na kamienie i perły wzrasta i jak ktoś się nie zorientuje, to niestety nabędzie tandetę...Nie są to gołe słowa, bo widzę moje prace na przestrzeni lat u innych i we własnej szkatułce, i niestety smutny jest to wniosek.





Jeśli chodzi o filc to kilka stoisk widziałam z bliska i jeden sklepik na Mariackiej- gdzie ceny powalają- w porównaniu do stoiska Plastusi, gdzie ceny przystępne :). Tam zachwycił mnie błękitny szal z szyfonem i piękny czerwony, długi szal, na który niestety w tym roku nie mogłam sobie pozwolić (minus urlopu wychowawczego). Na Świętego Ducha też jest filcowy kramik, widać tam ciekawe prace farbowane już po zrobieniu- więc kolory bardzo ciekawe. Niedaleko Zbrojowni stał kramik z biżuterią ale i wielkimi broszami kwiatami z filcu i tkaniny- bardzo fajny pomysł! Widziałam też jakiś kramik, gdzie zachwyciła mnie faktura filcu- mięsisty, purchlowaty, gruby- coś niesamowitego- ja bym się bała, że to za słabo sfilcowane, nie jak karton :)- ale okazuje się, że może być i takie... hm... narobiłam sobie smaka na zrobienie czegoś takiego.
I odwiedziłam poznając osobiście Dwie Sztuki
Na pewno była to pouczająca lekcja jak powinien wyglądać filc.


Zachwyciły mnie też ceramiczne misy i patery- ul. Długa i Św. Ducha(zapamiętane)- te faktury, kolory szkliw- bajkowe!

Pchli targ tylko potraktowałam po macoszemu, bo gdzie nie spojrzałam to wydawało mi się że to podróby staroci...No bo jak można "wykopać" np. cztery takie same wieszaki z pięcioma ramionami (nawet rdza w tych samych miejscach) na dwóch sąsiednich stoiskach? Ale gratuluję tym, którzy znajdą tam to, czego szukają!

sobota, 7 sierpnia 2010

Nereida

Popełniona została przeze mnie kolejna torba. Zdjęcie poszło na konkurs do krain filcu.
Jest tutaj
Jest to kawałek twarzy syreny, we włosach ma różowy ukwiał i muszle.
W pracy, jako rączki zrobiłam falbany zakończone organzyną, pięknie się układają, falują, jak w wodzie, jedwab tworzy ciekawą fakturę, jakby refleksy we włosach.
Ale zresztą, ocenicie sami.
Straciłam dystans do tej pracy, bo już chyba zbyt długo nad nią siedziałam, cyzelując koraliczki, i ten ukwiał-strasznie się nad nim nabiedziłam każdy czułek osobno miętosząc.

Właściwie, to miał to być Druzgotek, tyle, że to stworzenie z jezior, a tam ukwiały nie występują...





środa, 4 sierpnia 2010

Pochemrane wisiory

Wakacje w dominancie.
Żeby nie było, że się obijam!
Wyjazdy i inne liche sprawy spowodowały, że mam kilka rzeczy niedokończonych.
Zrobiłam tez torbę w maki, na prezent-bez zdjęć...
.

Dziś prezentuję dwa filcowije.

#1
Petrol
Pamiętam z dzieciństwa kolory rozlanej na chodniku, zwłaszcza mokrym, benzyny. Te metaliczne tęczowe kolory- im dłużej mieszane patykiem tym bardziej żółte i brązowe się stawały. Lekko tknięte- fiolety, błękity, zielenie i róże... ach. Lubię nadal takie mieszanki, stąd pomysł na uwicie czegoś takiego.


Zatem pierwszy komplet z zielono-czerwoną organzyną, w kolorach benzynki.
Najpierw to w sumie kolczyki do niego były, a wisior powstał ostatnio. Dopełniony koralikami i sreberkiem. Na jedwabnych tasiemkach. Pięknego fioletu i mieniących się koralików, jednak jakoś zdjęcia nie łapią :/






#2
Wiosennka
Drugi naszyjnik czekał na finisz od wiosny. Najpierw były kwiatki, nie wiadomo co dalej, potem dredy z liśćmi, a ostatnio siadłam uzbrojona w igły i połączyłam to wszystko razem na sucho, raniąc się przy igłowaniu kilka razy w paluszek. Koraliczki miały być jako te krople rosy porannej...






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Dexter...